Wybaczenie jest rozpoznaniem, że to, co, twoim zdaniem, wyrządził ci twój brat, nie zdarzyło się. Nie odpuszcza ono grzechów, czyniąc je rzeczywistymi. Wybaczenie jest rozpoznaniem, że grzechu nie było. A gdy postrzega się w ten sposób, wszystkie grzechy są ci wybaczone. Czymże jest grzech, jeśli nie fałszywym wyobrażeniem o Synu Boga? Wybaczenie widzi jedynie, że jest ono fałszywe, a więc pozwala mu odejść. Wówczas Wola Boga może zająć jego miejsce.
Niewybaczająca myśl wydaje osąd, którego nie podaje w wątpliwość, choć jest nieprawdziwy. Umysł jest zamknięty i nie będzie uwolniony. Taka myśl chroni projekcję, napinając jej łańcuchy, tak że powstałe wypaczenia są bardziej ukryte i niejasne, mniej podatne na wątpliwości i jeszcze bardziej dalekie od rozumu. Cóż mogłoby przeszkodzić utrwalonej projekcji w realizacji jej upragnionego celu?
Niewybaczająca myśl pociąga za sobą liczne skutki. Gorączkowo zmierza do swego celu, zniekształcając i obalając wszystko, co przeszkadza jej na obranej przez siebie drodze. Wypaczenie stanowi jej cel, jak również środek, za pomocą którego chciałaby je osiągnąć. Zabiera się do swych szaleńczych prób zdruzgotania rzeczywistości, nie troszcząc się o nic, co zdawałoby się stanowić przeciwieństwo jej punktu widzenia.
Natomiast wybaczenie jest ciche i z całym spokojem nie czyni niczego. Nie obraża żadnego aspektu rzeczywistości ani nie usiłuje nagiąć jej do pozorów, w których ma upodobanie. Wybaczenie tylko patrzy, czeka i nie osądza. Kto nie chce wybaczyć, musi osądzać, gdyż musi usprawiedliwić to, że nie wybaczył. Jednak ten, kto chce wybaczyć samemu sobie, musi nauczyć się przyjmować prawdę dokładnie taką, jaka jest.
Nic więc nie rób i pozwól, by wybaczenie pokazało ci, co robić, za pośrednictwem Tego, który jest twoim Przewodnikiem, twoim Zbawicielem i Opiekunem, silnym nadzieją i pewnym twojego ostatecznego zwycięstwa. On już ci wybaczył, gdyż taka jest Jego funkcja, dana Mu przez Boga. Teraz ty musisz dzielić z Nim Jego funkcję i wybaczyć temu, kogo On zbawił, kto jest w Jego oczach bezgrzeszny i kogo czci jako Bożego Syna.
Mój Ojciec zna moją świętość. Czy zaprzeczę Jego wiedzy i uwierzę w coś, o czym On świadczy, że jest niemożliwe? Czy uznam za prawdę to, co On uznaje za fałsz? Czy też przyjmę Jego Słowo za prawdę o tym, czym jestem, skoro On jest moim Stwórcą i Tym, który zna prawdziwy stan Swego Syna?
Ojcze, pomyliłem się co do siebie, ponieważ nie potrafiłem uświadomić sobie Źródła, z którego się wywodzę. Nie opuściłem tego Źródła, by wejść w ciało i umrzeć. Moja świętość pozostaje częścią mnie, tak jak ja jestem częścią Ciebie. A moje błędy dotyczące mnie to tylko sny. Dziś pozwalam im odejść. I jestem gotów przyjąć tylko Twoje Słowo na określenie tego, czym rzeczywiście jestem.